sobota, 2 lutego 2019

ZWYCZAJNE DNI I DNI ŚWIĄTECZNE W DORNBACH.

Z Dornbachu blisko było na skraj puszczy ciągnącej się od Sanu daleko na wschód. Mimo to leżącą na uboczu osadę dotykały różne galicyjskie zdarzenia. Rok 1831. Przez nieodległą rosyjska granicę przemykały nocą cienie. Na leśnych drogach skrzypiały koła wozów. To Polacy szli do swoich pobratymców toczących wojnę z Rosją. W tych latach w całej Galicji rozpełzła się cholera. Umierały setki ludzi. Całe wsie były wymarłe. Zamknęli się w Dornbachu. Nikomu nie było wolno jeździć za San. W latach 1844-1845 Galicję dotknęły ulewne deszcze, powodzie, nieurodzaj. Drogami wędrowały gromady ludzi głodnych i bez dachu nad głową.

Katharina piekła duże bochny żytniego chleba. Przez cały poprzedzający dzień w drewnianej dzieży wyrastało na zakwasie ciasto. Trzeba było mieć dużo siły, aby je dokładnie wyrobić. Starsze dzieci pomagały formować okrągłe bochenki, które lądowały w plecionych, słomianych koszach. Piec był już rozgrzany. Z koszy bochny kładziono na drewnianej łopacie i kolejno wkładano do pieca. Chleba musiało wystarczyć na tydzień, albo i więcej.

Przy różnych okazjach odbywało się świniobicie. Był to pretekst do rodzinnego spotkania, w czasie którego częstowano "krwawą zupą" (die Metzelsuppe). Rodzina, sąsiedzi, kumowie śpiewali stare niemieckie pieśni. W śpiewnikach spisywano tradycyjne pieśni kościelne, szczególnie pieśni pogrzebowe i kolędy.

W pierwszy piątek po świętym Marcinie, po 11 listopada, osadnicy z Niemiec świętowali. Heinrich, podobnie jak inni gospodarze, w sobotę musiał się pokazać "na korbie", kiermaszu św. Marcina. Jego stragan mieli podziwiać; dostatni, kolorowy, duży. Tańce i zabawy trwały do niedzielnej mszy świętej. Był to czas radości, godzenia się skłóconych sąsiadów, pomagania tym którym się nie wiodło. 

Przed srogą zimą wszyscy myśleli o wszystkich. Losowano pięknie dekorowanego "wołu" (Kerwebom) i "baranka" (Kerwehammel). Polscy sąsiedzi mówili, że "Niemcy się ściskają na św. Marcina, bo kiermasz mają". Osadników można było wtedy zobaczyć w tradycyjnych strojach: mężczyzn w jasnoniebieskich surdutach i żółtych, skórzanych spodniach, a kobiety w koronkowych czepkach i krótkich fałdzistych spódnicach. 

Pilnowali swoich zwyczajów. Św. Mikołaj (der Pelznickel) chodził po domach i dzieciom kazał odmawiać pacierz. W Boże Narodzenie Dzieciątko Jezus obdarowywało dzieci jabłkami i orzechami, a w Nowy Rok rodzice chrzestni najmłodszym ofiarowywali pięć malowanych jaj. Ośmiu chłopców biegając między domami w Wielki Piątek i Wielką Sobotę ogłaszało grzechotkami czas nabożeństwa w kościele.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ZAGADKI POZOSTAJĄ

  Historia rodziny Hausner od końca XVIII wieku jest spisana. Pozostały zagadki i pytania bez odpowiedzi. 1. Początki rodziny giną w mroku. ...