piątek, 31 lipca 2020

SZKŁO NA ŚCIANIE. BALBINA Z GRZYBKÓW HAUSNEROWA (1880-1946)

Wieść o zamachu na arcyksięcia Ferdynanda w Sarajewie była wykrzyczana przez gazeciarzy w całej monarchii austro-węgierskiej. Balbina Hausner spędzała z dziećmi smutne wieczory w wynajętym podgórskim mieszkaniu. Pomagała teściowi w jatkach, sama próbowała rozkręcić swój "rzeźnicki" interes. Rozpoczęły się działania wojenne. Już było wiadomo jak złudne są nadzieje na powrót męża Jana Jakuba z Ameryki. Przestały przychodzić pieniądze. Pierwszy po długiej przerwie list i 1500 dolarów przyszło w 1918 roku, po wylądowaniu wojsk amerykańskich w Europie. Obowiązki opiekuna młodszego rodzeństwa wypełniał 16-letni Albin. Balbina nie jeden raz siedziała przy stole, wypijała szklaneczkę wódki i w złości ciskała szkłem w wiszącą na ścianie fotografię męża. 



Pierwsze lata po zakończeniu wojny były niespokojne. Brakowało żywności. W styczniu 1920 roku u wszystkich masarzy i rzeźników przeprowadzono rewizje. W lipcu 1922 roku Albin Hausner "za lichwę mięsem" skazany został na karę grzywny. 

Jeżeli otworzymy "Książkę Adresową Krakowa" z roku 1926 na stronach firm, przedsiębiorców, sklepów można przeczytać wykaz rzeźników: Albina i Helena Hausner przy ul. Siennej 17, Antoni Hausner przy ul. Kalwaryjskiej 10, Józef Hausner przy ul. Salinarnej 15, Stanislaw Hausner przy ul. Zabłocie 6 i przy Pl. Jabłonowskich. 

"Kupcowa Albina" w roku 1926 mieszkała już w domu przy ul. Zyblikiewicza, pod numerem 17. W 1932 roku w księgach adresowych pojawia się syn Zdzisław, rzeźnik-masarz. Balbina wspólnie z Heleną Hausner prowadziła sklep na Siennej. Jej życie skupiało się na dzieciach, na kolejnych ślubach i weselach, na rodzinach dorosłych dzieci. Zofia z Janem Maciałkiem po ślubie w 1927 roku osiadła w Nowym Targu, bo tam rzuciła męża policyjna służba. Po wojnie rodzina mieszkała w Opolu, już bez zmarłego w 1945 roku Jana. Rok 1939 witała Balbina w otoczeniu dwóch synów, dwóch synowych, dwóch córek, dwóch zięciów i sześciorga wnucząt.

Balbina Hausner przy "jatkach dominikańskich"

Balbina handlowała mięsem i wędlinami w latach 30.tych i tuż po wojnie. Miała swój sklep w tzw. jatkach dominikańskich. W przerwie w pracy chodziła na "zupkę" na ul. Sienną; możliwe, że do istniejącej od roku 1934 jadłodajni "Polewkowej" przy ul. Siennej 11. Zmarła w roku 1946. Jej grób, wspólny z synem Zdzisławem i jego żoną Marią, znajduje się niedaleko głównej alei Cmentarza Rakowickiego i pomnika Ignacego Daszyńskiego. 

piątek, 3 lipca 2020

ZAGINIONY W AMERYCE. JAN JAKUB HAUSNER (1873-?)

Rynek Podgórski był zamknięty od południowej strony wzniesionym w roku 1832 drewnianym kościołem. Miał kształt prostej skrzyni z niską wieżą od frontu i dzwonnicą na skalnym wzgórzu Krzemionek. Tutaj 24 sierpnia 1901 roku odbyła się uroczystość zaślubin Jana Jakuba Hausnera i Balbiny Grzybek z Przegini Narodowej. 



Pan młody był najstarszym synem Jana i Anny z Warmusów. Już w 1902 roku przyszedł na świat syn Albin Jan. Mieszkali wtedy w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Wielickiej 6. Narodziny kolejnych dzieci to kolejne adresy: Zofia w roku 1904 i Zdzisław w roku 1906. Mieszkania przy ul. Wolskiej, obecnej Parkowej 5 i ul. Kilińskiego 4. Jan Jakub i Balbina z trójką małych dzieci przeprowadzili się ponownie w roku 1907 i 1908. Zamieszkali przy ul. Krakusa 28. Tutaj w roku 1909 urodziły się bliźnięta Cecylia i Jan. Niestety mały Jaś zmarł trzy dni później. Wiele trudu kosztowało otrzymanie przy życiu Cecylii.





Jan Jakub chcąc utrzymać rodzinę pracował z ojcem. Zależało mu na samodzielności; własny sklep z wędlinami i mięsem to było marzenie. Prawdopodobnie w roku 1910 przekazał bratu Józefowi do jatki towar do sprzedania, na zakup którego pożyczył wcześniej 1400 koron. Minął rok lecz Józef nie zrealizował swoich zobowiązań wobec brata. Wierzyciele ściągali od Jana Jakuba pieniądze przez sąd. Zmuszony był wyjechać do Ameryki. Na zakup biletu pożyczył kolejne pieniądze. Wierzył, że szybko zarobi na zwrot długu i powróci do domu.


Nazwisko Johna Hausnera z Krakowa figuruje na listach imigrantów na wyspie Ellis Island w Nowym Jorku w roku 1912. Według spisu zszedł na ląd 17 września ze statku Hamburg America Lines "Cincinnati". W tym samym dniu statek opuściła Zofia Hausner, lat 36. Pierwszy list Jana Jakuba z Chicago jest z kwietnia. Zagadka. Stefan Andrzej Kopaczyński opowiadał, że Jan Jakub wyjeżdżał dwukrotnie.



Nie układało mu się szczęśliwie. W fabryce, w której pracował uległ wypadkowi. Szyna spadła mu na nogę. Wysyłał listy, ale nie otrzymywał na nie odpowiedzi od żony i syna. W 1913 roku znowu przebywał w szpitalu. Tym razem zapalenie płuc. W 1914 roku w Europie wybuchła wojna. Kontakt został przerwany na kilka lat. W rodzinnym archiwum następne listy pochodzą z roku 1920. Jan Jakub pisze wtedy do ojca, aby znalazł dla niego dom i ziemię na Zabłociu, Zakrzówku lub Dębnikach. Zamierzał wracać. W kwietniu przesłał fotografie. 



Potem na półtora roku zapadło milczenie. Obraz z kolejnego listu był dramatyczny: kłopoty z pracą, strajki, zamieszki i starcia z policją. I najgorsze: zakupił akcje, jak 800 innych ludzi, Towarzystwa Żeglugi Morskiej. Wszyscy zostali oszukani. Towarzystwo zbankrutowało. To był ostatni list. Nikomu w rodzinie nie udało się ustalić co się stało z Janem Jakubem. Krążyły rozmaite plotki: zginął na ulicach Chicago, założył nową rodzinę, pracował jako taksówkarz... 

 

ZAGADKI POZOSTAJĄ

  Historia rodziny Hausner od końca XVIII wieku jest spisana. Pozostały zagadki i pytania bez odpowiedzi. 1. Początki rodziny giną w mroku. ...