niedziela, 24 lutego 2019

WĘDRÓWKA DO MŁYNA W FEHLBACH. JOHANN HAUSNER (1820-1897) I KATHARINA PRESCH (1828-1897)

Johann był młodszym synem w rodzinie. Pozostawał bez wielkich nadziei na ojcowskie gospodarstwo, tym bardziej że minęły już czasy dostatku sprzed dwudziestu lat. Starszy brat Joseph poślubił niedawno Annę. Jego ojciec widział w roli przyszłego gospodarza.

Johann szukając zajęcia znikał na długie tygodnie najmując się do różnych prac - w pobliskich lasach przy wyrębie lub wypalaniu węgla, po Jaworowem u młynarza. Czy w trakcie tych wypadów poznał córkę młynarza z Fehlbach, Jakoba Prescha (1804-1876) i Margarethy Johann, Katharinę? Na pewno potem odwiedzał Fehlbach, bliźniaczą do Dornbach kolonię. W tych podróżach mogła towarzyszyć mu młodsza siostra Katharina. Mógł też Johann przyjechać do Dornbach z Jakobem Kochem. W każdym razie w 1842 roku Jakob i Katharina założyli rodzinę. Cztery lata później Johann po ślubnej uroczystości 16 czerwca 1846 r. przywiózł swoją Katharinę do Dornbach. Ciasno było w domu ojca - z Josephem, Anną i małym Franzem. Zamieszkali w domu leżącym prawdopodobnie po drugiej stronie Złotej, być może na kawałku ziemi Hausnerów przylegającym do Nowego Dornbachu, pod numerem 38. Latem 1848 roku Katharina była brzemienna. Wśród pochodzących z Niemiec krążyło takie powiedzenie charakteryzujące oczekiwania wobec żony: "dobra żona, wzorowa gospodyni, czuła kochanka, dobra lekarka, wspaniała kapłanka".

Johann musiał dalej wędrować po okolicy w poszukiwaniu zarobku. Robił to niechętnie. Odradzali mu sąsiedzi. Od wiosny 1846 roku docierały do nich wieści o niepokojach w Galicji. Polacy występowali przeciw Austriakom, chłopi mordowali szlachtę. W roku 1848 na Węgrzech wojna, w Wiedniu i Berlinie walki na ulicach, Kraków bombardowała austriacka artyleria. 27 marca 1849 r. urodził się Johann. Poród przyjęła Katharina Beigert. Dwa dni później chrztu świętego udzielił staruszek ks. Leopold Lewicki. Chrzestnymi byli bliscy Hausnerom Johann Schoenborn i Elisabeth Bilger, żona Philipa Bilgera. W metryce proboszcz napisał o rodzicach małego jako o ubogich chłopach, wyrobnikach. Albin Hausner wymienia kolejne dzieci: Philip, Michael, Heinrich, Elisabeth, Barbara, Katharina, Margherita.

Tym rodzinnym uroczystościom od 1834 roku towarzyszyły nowe organy. Od kościoła po kuryłowskiej stronie rzeki słychać je było z daleka. Podobno w przeszłości stał tu jakiś zameczek, po którym pozostały resztki wbudowane w plebanię. W roku 1841 kościół pod wezwaniem św. Józefa został rozbudowany. Tę datę wmurowano nad wejściem. Sześć lat później świątynię konsekrował ks. bp Franciszek Wierzchlejski.

W następnych latach rodzinę dotknęła jakaś klątwa. Mały Heinrich odszedł mając zaledwie jeden rok. Michael zmarł w 1859 roku zaraz po urodzeniu. O córce Elisabeth Albin napisał, że spaliła się. Na początku lat sześćdziesiątych Johann z rodziną zdecydował się opuścić Dornbach. Właśnie urodził się Adam. Nie było już tutaj dla niego miejsca. Najstarsze dziecko mogło mieć ok. 15 lat. Musieli więc wyjechać wszyscy. Decyzja była trudna dla licznej rodziny. Jan miał upatrzony młyn w Werblach koło Jaworowa. Gospodarzył tam tylko trzy lata. Wtedy prawdopodobnie rękę wyciągnął teść Jakob. Miał już lat blisko sześćdziesiąt. Prowadzenie młyna było dużym wysiłkiem. Około 1866 roku Johann i Katharina oraz Johann, Philip, Barbara, Margherita i Adam osiedli w Fehlbach. 

sobota, 2 lutego 2019

ZWYCZAJNE DNI I DNI ŚWIĄTECZNE W DORNBACH.

Z Dornbachu blisko było na skraj puszczy ciągnącej się od Sanu daleko na wschód. Mimo to leżącą na uboczu osadę dotykały różne galicyjskie zdarzenia. Rok 1831. Przez nieodległą rosyjska granicę przemykały nocą cienie. Na leśnych drogach skrzypiały koła wozów. To Polacy szli do swoich pobratymców toczących wojnę z Rosją. W tych latach w całej Galicji rozpełzła się cholera. Umierały setki ludzi. Całe wsie były wymarłe. Zamknęli się w Dornbachu. Nikomu nie było wolno jeździć za San. W latach 1844-1845 Galicję dotknęły ulewne deszcze, powodzie, nieurodzaj. Drogami wędrowały gromady ludzi głodnych i bez dachu nad głową.

Katharina piekła duże bochny żytniego chleba. Przez cały poprzedzający dzień w drewnianej dzieży wyrastało na zakwasie ciasto. Trzeba było mieć dużo siły, aby je dokładnie wyrobić. Starsze dzieci pomagały formować okrągłe bochenki, które lądowały w plecionych, słomianych koszach. Piec był już rozgrzany. Z koszy bochny kładziono na drewnianej łopacie i kolejno wkładano do pieca. Chleba musiało wystarczyć na tydzień, albo i więcej.

Przy różnych okazjach odbywało się świniobicie. Był to pretekst do rodzinnego spotkania, w czasie którego częstowano "krwawą zupą" (die Metzelsuppe). Rodzina, sąsiedzi, kumowie śpiewali stare niemieckie pieśni. W śpiewnikach spisywano tradycyjne pieśni kościelne, szczególnie pieśni pogrzebowe i kolędy.

W pierwszy piątek po świętym Marcinie, po 11 listopada, osadnicy z Niemiec świętowali. Heinrich, podobnie jak inni gospodarze, w sobotę musiał się pokazać "na korbie", kiermaszu św. Marcina. Jego stragan mieli podziwiać; dostatni, kolorowy, duży. Tańce i zabawy trwały do niedzielnej mszy świętej. Był to czas radości, godzenia się skłóconych sąsiadów, pomagania tym którym się nie wiodło. 

Przed srogą zimą wszyscy myśleli o wszystkich. Losowano pięknie dekorowanego "wołu" (Kerwebom) i "baranka" (Kerwehammel). Polscy sąsiedzi mówili, że "Niemcy się ściskają na św. Marcina, bo kiermasz mają". Osadników można było wtedy zobaczyć w tradycyjnych strojach: mężczyzn w jasnoniebieskich surdutach i żółtych, skórzanych spodniach, a kobiety w koronkowych czepkach i krótkich fałdzistych spódnicach. 

Pilnowali swoich zwyczajów. Św. Mikołaj (der Pelznickel) chodził po domach i dzieciom kazał odmawiać pacierz. W Boże Narodzenie Dzieciątko Jezus obdarowywało dzieci jabłkami i orzechami, a w Nowy Rok rodzice chrzestni najmłodszym ofiarowywali pięć malowanych jaj. Ośmiu chłopców biegając między domami w Wielki Piątek i Wielką Sobotę ogłaszało grzechotkami czas nabożeństwa w kościele.

 

ZAGADKI POZOSTAJĄ

  Historia rodziny Hausner od końca XVIII wieku jest spisana. Pozostały zagadki i pytania bez odpowiedzi. 1. Początki rodziny giną w mroku. ...