niedziela, 22 grudnia 2019

SOWIECKI RAJ. JERZY ARTUR HAUSNER (1901-1941) I ZOFIA Z GRUSZECKICH HAUSNEROWA (1912-?)

Zapis w księgach parafialnych dotyczący ślubu Jerzego Artura Hausnera i Zofii Gruszeckiej jest tak fascynujący i wypełniony wiedzą o rodzinie, że należy go zacytować w całości:

Działo się w Lublinie ósmego stycznia tysiąc dziewięćset dwudziestego ósmego roku, o godzinie dziewiątej. Wiadomo czynimy że w obecności pełnoletnich świadków: Edwarda Gruszeckiego inspektora więzienia w Radomiu i Edmunda Kłosińskiego urzędnika, w Radomiu zamieszkałych, w dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne małżeństwo między: Jerzym Arturem Hausner, kawalerem, urzędnikiem, lat dwadzieścia siedem liczącym, synem Włodzimierza Karola i Wandy Karoliny z Krzanów, małżonków Hausnerów, urodzonym i przynależnym we Lwowie,parafji świętej Magdaleny, a zamieszkałym w Siedlcach, a Zofją Gruszecką panną, lat szesnaście liczącą, córką Władysława i Katarzyny z Różańskich, małżonków Gruszeckich, urodzoną i przynależną w Lublinie, parafji świętego Jana, a przy rodzicach zamieszkałą w Lubartowie, tejże parafji. Małżeństwo to poprzedziła jedna zapowiedź ogłoszona w kościołach parafjalnych, w parafji świętego Stanisława w Siedlcach i Lubartowie, w dniu pierwszego bieżącego miesiąca. Od wygłoszenia dwuch zapowiedzi udzielona została dyspensa przez Kurję Biskupią Lubelską z dnia czwartego bieżącego miesiąca pod No 38. Zezwolenie nowozaślubionej na zawarcie małżeństwa przez jej ojca ustnie było oświadczone. Religijny związek ten z upoważnienia parafji Lubartów pobłogosławił Ksiądz Stanisław Krynicki.

Państwo młodzi zamieszkali w Lubartowie. Tam w śnieżny, mroźny dzień 12 lutego 1930 roku przyszła na świat córka Marta Liliana. Rodzice Jerzego z siostrą Marią i bratem Zbigniewem mieszkali we Lwowie. Cztery lata później Jerzy i Zofia z małą Martą mieszkali już u Gruszeckich w Janowie Lubelskim gdzie urodziła się Renata. Najmłodsza siostra Zofii, Aldona, była zaledwie cztery lata starsza od Marty. Praca zawodowa Jerzego zmuszała go do częstych przeprowadzek. Przed 1939 rokiem cała rodzina z Aldoną zamieszkała w Bielsku Podlaskim. Towarzyszył im kot i pies Mikuś. Była też Andzia, pomoc domowa.
*
1 września rozpoczęła się wojna. Syreny, bomby, samoloty. Jerzy zdecydował się opuścić miasto i przenieść rodzinę do niedalekiej wioski. Sam jeździł do pracy na rowerze. Jednego dnia przywiózł dokumenty, które miał zniszczyć. Mijały gorące wrześniowe dni. Niemcy przekroczyli linię Wisły. Rodzina Jerzego otrzymała do dyspozycji samochód. Ruszyli na południe. Chaos, drogi pełne ludzi, dzieci na wozach, ranni żołnierze. Ważne dokumenty Jerzego zostały spalone w ognisku. Dojechali do Lwowa. W ładnym mieszkaniu na drugim piętrze była matka Wanda i jej siostra Ryszarda, absolwentka lwowskiego konserwatorium muzycznego. W jednym z pokoi stało pianino. Był jeszcze wujek z żoną. Dziesięć osób musiało spać na podłodze.
*
22 września do Lwowa wkroczyli Sowieci. Samochód został skonfiskowany. Udało się przetrwać zimę do wiosny 1940 roku.Dzięki staraniom Wandy i Zofii pokonali trudności z zaopatrzeniem w żywność. Sprzedawali przywiezione z Bielska Podlaskiego rodzinne "skarby". 

W czerwcu 1940 roku, o godzinie 5.30 nad ranem, rozległo się głośne pukanie do drzwi. Na progu stało dwóch sowieckich żołnierzy: "Zbierajcie swoje rzeczy. Macie dwie godziny". Jerzy i Zofia byli w szoku. Takich jak oni na stacji kolejowej były setki. Załadowano ich do wagonów dla bydła i pojechali w nieznane. Po 10 dniach dotarli do Swierdłowska na Uralu. Terenowymi samochodami dowieziono ich do obozu pracy. W długim drewnianym budynku całej rodzinie przydzielono jeden pokój. Było tam podstawowe wyposażenie i piec na drewno. Racje żywnościowe mogli pobierać na podstawie kartek. Andzia jako kobieta bez rodziny została umieszczona z innymi samotnymi kobietami. Dzieci chodziły do szkoły gdzie uczyły się języka rosyjskiego, sowieckiej historii i matematyki. Na pamięć trzeba było znać wiersze negujące istnienie Boga. Odbywała się nauka ścinania małych drzew, co miało się przydać później w pracy przy wyrębie lasu. Właśnie przy ścince drzew i ich załadunku ciężko pracowali rodzice Marty. Odcięci od świata i wszelkich wieści ciężką zimę przetrwali dzięki drobnemu "handlowi wymiennemu".
*
22 czerwca Niemcy zaatakowały Związek Sowiecki. Rozpoczęła się wojna, która Polakom - na podstawie układu polsko-sowieckiego - przyniosła prawo swobodnego przemieszczania się. Wyruszyli także Hausnerowie - pociągiem, autobusem, barką przez Amu Darię dojechali do Uzbekistanu. Cała grupa, która zatrzymała się w malej wiosce liczyła 17 osób. Pracowali przy zbieraniu bawełny. Towarzyszył im głód. Brakowało opieki medycznej i lekarstw. Po kilku miesiącach pozostała ich siódemka. Zmarł Jerzy Hausner i ciotka Marty. Zdesperowani ruszyli w okolice Buchary, gdzie stacjonowały polskie oddziały z armii gen. W.Andersa. Załatwiali niezbędne papiery. Wreszcie w sierpniu lub wrześniu 1942 roku ruszyli pociągiem do Krasnowodska nad Morzem Kaspijskim. W trakcie tej podróży Sowieci zabrali Andzię. Dopiero w 1968 roku udało się z nią nawiązać kontakt. Mieszkała pod Szczecinem. W 1980 roku podczas pobytu w Polsce Marta mogła ją zobaczyć.

Marta i Renata zostały umieszczone w grupie sierot. Dla tych dzieci były tworzone lepsze warunki i zapewne dlatego matka, Zofia Hausner, tak to zorganizowała. Wreszcie odpłynęli statkiem z Krasnowodska. Przekroczyli próg "nieludzkiej ziemi".  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"BABCINA, DZIADKOWA I CIOCIOWA". EWA GORAS (1947-2024)

Ewa Goras na XI Zjeździe Rodziny Hausner w 2022 roku W 2008 roku udało się odnowić kontakty dwóch gałązek rodziny Hausner - tej po kądzieli ...