św. Jan z domu Bilgerów, Dornbach 2, fot. I.Rynkiewicz
Domy stały zwrócone szczytem do głównej drogi, po jej lewej stronie. Pokryte były dwuspadowymi dachami ze słomy i gontu, połączone w jedną całość ze stajniami. Od drogi nie stawiano ogrodzeń. Franz i sąsiedzi sadzili między domami a ciągnącymi się wzdłuż drogi rowami drzewa owocowe i lipy.
W gospodarstwach były konie, krowy, świnie, pługi. Franz, Heinrich, Anton i inni wychodzili w pole w lekkich butach, w spodniach pod kolana, w jasnych pończochach. Ślizgali się w błocie. Potem podpatrzyli sąsiadów z Kuryłówki i do prac w ziemi zaczęli ubierać się podobnie do nich.
Obraz S.Jaegera "Heimkehr vom Feld"
Blisko sto lat imiona w kolejnych pokoleniach brzmiały w języku niemieckim: Franz, Katherina, Anton, Johann, Heinrich, Marghareta, Elisabeth, Joseph, Karl, Jakob. Osadnicy bardzo długo żyli we własnym świecie utrzymując kontakty z sąsiadami z pobliskich kolonii. Tam szukali żon i mężów. Pomiędzy sobą świętowali. Najszybciej zaczęło się to zmieniać w koloniach katolickich, w tym w Dornbach i Fehlbach.
W odpisie świadectwa ślubu wydanym w roku 1942 czytamy o Franzu i Katherinie z domu Weberin. Świadkiem tego ślubu był Anton Hausner. W księgach leżącej dwa kilometry od Dornbach-Tarnawca Ożanny odnotowano m.in. narodziny Evy Walkier, córki Josepha i Zofii Okońskiej (4.06.1792), której rodzicami chrzestnymi byli Heinrich Hausner i wdowa Marianne Krach. I to jedyne ślady pierwszego pokolenia rodziny Hausner przybyłej do Tarnawca. W 2 poł. XIX wieku proboszcz tarnawiecki sporządzał wyciągi familijne dla rodzin gospodarzy. Tam można odnaleźć pokolenie drugie.
W 1812 na potrzeby niemieckich kolonistów została erygowana parafia Tarnawiec. Służyła ona oczywiście także polskim mieszkańcom okolicznych wsi: Kuryłówki, Brzyskiej Woli, Ożanny i Jastrzębca. Przed ks. Leopoldem Lewickim, pierwszym proboszczem, stanęło trudne zadanie porozumienia się z tak różnymi parafianami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz